Z prof. dr. hab. Mieczysławem Rybą, historykiem, wykładowcą Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II i Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, rozmawia Mariusz Kamieniecki Jak odebrał Pan przekaz zorganizowanej dzisiaj w Jasionce I regionalnej konwencji PiS przed wyborami do Parlamentu Europejskiego? Program, z którym Prawo i Sprawiedliwość pójdzie zarówno do wiosennych eurowyborów, jak i do jesiennych wyborów parlamentarnych – zaprezentowany pod koniec lutego – dotyczy nie tylko spraw europejskich, ale też spraw wewnętrznych Polski, bo „piątka Kaczyńskiego” to ważny, mocny, prospołeczny, prorodzinny program. Natomiast dzisiaj podczas I regionalnej konwencji PiS w Rzeszowie pojawiły się również kwestie ideologiczne – bardzo mocno, można powiedzieć, że nawet bardzo mocno artykułowane przez prezesa Kaczyńskiego, jak i premiera Morawieckiego, ale to w sensie merytorycznym jest zrozumiałe. W Europie mamy bowiem do czynienia z fundamentalną walką, czyli z walką rewolucji kulturowej ze wszystkim, co chrześcijańskie, klasyczne, i ta walka przebiega na wielu poziomach, co widać. Ten front przyjęty przez PiS jest zrozumiały, ponieważ prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski w swoich działaniach na gruncie samorządowym poszedł tak daleko – nie jest przecież kompetencją samorządu wszczynanie rewolucji seksualnej w szkołach, a jednak to się dzieje, w związku z czym Zjednoczona Prawica ma szansę wykorzystać okazję, by podjąć rękawicę i zaatakować ten deprawacyjny program i pokazać alternatywę. Dlaczego w kontekście skuteczności wyborczej jest to tak ważna kwestia? W Polsce wbrew temu, co niektórzy myślą, przetłaczająca większość ludzi – może nie w Warszawie, ale w wielu innych miastach, miasteczkach czy na wsi – nie życzy sobie deprawacyjnego programu, jakiemu hołduje Trzaskowski i cała formacja, którą reprezentuje. To jest dla nich gorszące, oburzające i jeśli Koalicja Europejska zbudowana została z jednej strony z zielonych, czyli bardzo radykalnej lewicowej formacji, gdzie ekologizm – jeśli weźmiemy obronę praw zwierząt, nie mówiąc już o kwestiach seksualnych – jest posunięty do granic absurdu, a po drugiej stronie jest PSL, które jak dotąd stało po stronie tradycyjnych wartości, to widzimy, że wizerunkowo ten nowy twór skonstruowany przeciw PiS wyraźnie traci. Cóż bowiem mają powiedzieć wyborcy PSL na udział ugrupowania, które popierali, w konglomeracie popierającym homozwiązki? W tej sytuacji podjęcie tej tematyki wojny ideologicznej przez PiS może się okazać skuteczne. Ponieważ eurowybory charakteryzują się niską, a na pewno dużo niższą frekwencją niż wybory parlamentarne, więc tę rywalizację wygrają te partie, które zmobilizują więcej swojego twardego elektoratu. Dlaczego ludzie nie chcą chodzić na eurowybory? Bo uważają, że sprawy europejskie są od nich daleko, że nie mają większego wpływu na to, co się dzieje w Brukseli, że cały ten unijny cyrk tworzą jakieś dziwne pieniądze itd. I w takiej sytuacji podjęcie ideowej, ideologicznej rękawicy przez PiS może zmobilizować twardy elektorat, aby wyrazić swoją wolę czy swoją opinię najpierw już w majowych, a następnie w jesiennych wyborach parlamentarnych. Widać więc, że od strony zarówno merytorycznej, jak i taktycznej taki ruch, jaki wykonuje PiS, jest przemyślany. A jak to jest z tą wiarygodnością PiS? Dzisiaj z ust prezesa Kaczyńskiego i premiera Morawieckiego padło wiele słów o obronie rodziny i godności osoby ludzkiej. Czy PiS jednak rzeczywiście stoi na straży tych wartości? Tu rzeczywiście widać brak. Jest rysa czy zadra – bardzo bolesna dla elektoratu katolickiego czy katolicko-narodowego, który – co trzeba podkreślić – jest najtwardszym, najwierniejszym wyborcą Zjednoczonej Prawicy. Ten elektorat zawsze stawia się na wybory bez względu na warunki atmosferyczne, czy są to wybory samorządowe, parlamentarne, czy – jak teraz – europejskie. Ci ludzie znają wagę każdego głosu, bo ich motywacje są ideowe, wynikające z głębokiej wiary, większego przywiązania do Ojczyzny, do patriotyzmu, a więc o wiele dalej idące niż to, czy coś dostaną, czy nie. Ponieważ postulaty dotyczące pełnej ochrony życia przez PiS nie zostały zrealizowane, dlatego w wyborach z list Koalicji Propolskiej startuje Kaja Godek – liderka inicjatywy „Zatrzymaj aborcję”. Kaja Godek z całą pewnością będzie podnosić te kwestie. W tej sytuacji zaostrzenie przez PiS retoryki przeciwko LGBT w sensie taktycznym jest zrozumiałe. Zresztą kwestie LGBT, a ściśle karty LGBT+, jeszcze bardziej oburzają ludzi, bo problem ten dotyka praktycznie wszystkich. Jeśli polskie dzieci miałyby być ideologizowane czy seksualizowane, to dotyka to wszystkie rodziny, i występując przeciwko tej deprawacji, PiS chce zamazać czy zatuszować kwestie ochrony życia. Na razie sondaże pokazują tylko lekką przewagę PiS. Co sprawia, że Platforma z przybudówkami, mimo nicnierobienia – nie znamy nawet list wyborczych Koalicji Europejskiej, nie mówiąc o programie – w zderzeniu z PiS ma tak wysokie notowania? Koalicja Europejska to nie sama Platforma, ale konglomerat wszystkich tworzących ją bytów, i myślę, że nie sondaże, ale dopiero wybory zweryfikują, czy ten plan czy projekt anty-PiS wypali. Po wtóre, skoro nicnierobienie i tak przekłada się na poparcie, to pokazuje, że mamy rzeczywiste ideowe pęknięcie w polskim Narodzie. Oczywiście, jest to pewna metafora, ale mamy niejako dwa narody – jeden TVN-u, a drugi Radia Maryja. I te światy coraz bardziej się rozchodzą, coraz bardziej rozumienie podstawowych kwestii z życia społecznego, rozumienie podstawowych pojęć się rozchodzi. To pokazuje, że finansowana z zewnątrz rewolucja kulturowa jednak oddziałuje na społeczeństwo, i to bardzo mocno, przynajmniej na pewne warstwy, dlatego ci wyborcy – choćby świat się walił, choćby prawica nie wiem co dawała lub oferowała – zawsze zagłosują z powodów ideologicznych przeciwko dobrej zmianie. A zatem ten podział jest. Natomiast Koalicja Europejska ma pewną słabość – tylko częściowo jest względnie jednorodna ideowo. Oczywiście, jest pewna jednorodność w koalicji SLD, Zieloni, Nowoczesna, które łączy ideologia, radykalizm rewolucyjny itd., ale nie cały elektorat Platformy jest zwolennikiem ideologii LGBT w szkołach, a ten temat wyskoczył teraz, i to bardzo mocno, a już na pewno nikt z elektoratu PSL nie poprze takich rozwiązań. W związku z tym PiS nie chce dopuścić do zsumowania się tych elektoratów, które tylko matematycznie się sumują, więc im bardziej PiS będzie pokazywał sprzeczność ideową podmiotów tworzących Koalicję Europejską, tym mniej w realu pozyska ona głosów, które pokazują sondaże. Podczas konwencji w Rzeszowie poznaliśmy też Deklarację Europejską PiS składającą się z 12 punktów. To rozległy i trudny program… Ten program opiera się w zasadzie na dwóch punktach: pierwszy to jest kwestia wspomnianych wcześniej zmagań ideologicznych, bo jeśli jest mowa o wzmocnieniu rodziny, to siłą rzeczy nie LGBT. Jeśli mówimy o kwestii zahamowania nielegalnej imigracji, to wyklucza to multikulturalną Europę, a więc wybrzmiewają tu dość mocno kwestie ideowe. Jednocześnie widzimy też mocne akcentowanie elementów obrony interesu narodowego w gospodarce, o czym świadczy skupienie się na dążeniu do zapewnienia Polsce, ale też Europie, bezpieczeństwa energetycznego. To samo dotyczy wolnego rynku i przeciwstawienia się próbom jego ograniczenia przez Francuzów. Na tym tle pojawia się też kwestia – bardzo ważna – dotycząca głównego elektoratu, o który będzie się toczyć walka między PiS a Koalicją Europejską, czyli elektoratu wiejskiego, mianowicie aktywnych zabiegów na forum europejskim o interesy polskiej wsi. To jest głównie elektorat PSL, a więc jest to przekaz adresowany głównie do elektoratu wiejskiego. Podsumowując: o co będzie się toczył bój w przyszłym europarlamencie? Parlament Europejski jest tylko elementem Unii Europejskiej, ale myślę, że walka będzie dotyczyła głównie elementów ideowych – czy Unia w obecnym kształcie przetrwa, bo bardzo silne są tendencje odśrodkowe wywoływane błędną polityką utopistów, ideologów różnej maści, którzy spychają Unię na manowce różnych absurdalnych rozwiązań. Polska jest elementem składowym tego wszystkiego i chce swój interes obronić bez względu na to, co się wydarzy. I to jest plan minimum, natomiast plan maksimum to jest próba zmiany dotychczasowej struktury unijnej, która przybiera coraz bardziej patologiczne formy. Moim zdaniem mamy duże szanse, żeby zrealizować program minimum, ale jeśli chodzi o program maksimum, to w mojej ocenie szanse są nikłe. Dziękuję za rozmowę. Mariusz Kamieniecki
Artykuł opublikowany na stronie: https://naszdziennik.pl/polska-kraj/206579,pis-w-obronie-rodziny-i-tradycji.html